top of page

Oceany

Brzeg morza

 

 

 

Linia brzegowa mórz i oceanów nieustannie się zmienia, w jednych miejscach morze niszczy ląd, w innych zaś buduje. Wielokrotnym zmianom ulegał tez poziom morza, co wywoływało jeszcze drastyczniejsze przeobrażenia strefy brzegowej.

 

 

 

 

 

Wybrzeże to kraniec kontynentu, miej­sce, w którym morze spotyka się z lądem. Ale na większości obsza­rów kontynenty rozciągają się także pod wodą, tw orząc tzw. szelf kontynentalny. Rozciągłość szelfów zależy od poziomu morza, a ten z ko­lei - od wielkości czap lodowych w strefach polarnych Ziemi. 

Pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, około 10 000 lat temu. w lądolodach była uw ięziona ogromna ilość wody. Poziom mórz był więc znacznie niższy niż obecnie, a po­wierzchnia lądów zaś większa. Wyspy Brytyj­skie, na przykład, były połączone z Europą, a Syberia z Alaską.

W miarę topnienia lodowców poziom mo­rza wzrastał, około 7 mm rocznie. Wydaje się to niewiele, ale po 10000 lat łączny przyrost wyniósł 70 metrów. Cieśnina Kaletańska (mię­dzy Wielką Brytanią a Francją) otworzyła się około 8000 lat temu. Jej głębokość wynosi 64 metry. Cieśnina Beringa natomiast, między Syberią a Alaską, liczy 45 metrów głębokości.

ego typu zmiany linii brzegowej występowa­ły wielokrotnie w dziejach Ziemi.

Na kształt linii brzegowej ma również wpływ ruch płyt tektonicznych tworzących dno oceanu, na których spoczywają kontynen­ty. Na przykład, płyta pacyficzna zanurza się pod zachodnie wybrzeże Ameryki Południo­wej. W tej strefie, w pobliżu brzegu, znajduje się głęboki rów oceaniczny, nie występuje na­tomiast szelf kontynentalny. Zbocza górskie opadają wprost do morza, tak że miejscami brak nawet plaży.

Tak wyraźne zmiany linii brzegowej prze­biegają bardzo wolno, w ciągu milionów lat; można je stwierdzić jedynie podczas badań geologicznych. Ale są również zmiany, które można zaobserwować z roku na rok. Ich przy­czyną jest działalność fal.

Fale i pływy

Fale morskie powstają w następstwie oddzia­ływania pływów i wiatru. Pływy są wywoły­wane głównie przez grawitacyjne przyciąganie Księżyca. Księżyc przyciąga masy wody na części Ziemi zwróconej w jego stronę, powo­dując przypływ. Odpływ powstaje w tych czę­ściach Ziemi, na które nie oddziałuje w tym momencie przyciąganie Księżyca. Wyjątkowo duże przypływy i odpływy zdarzają się się podczas pełni i nowiu Księżyca, kiedy Słońce i Księżyc znajdują się z tej samej lub z prze­ciwnych stron Ziemi, a więc gdy siła ich przy­ciągania nakłada się. Te szczególnie wielkie pływy, zwane syzygijnymi, zdarzają się mniej więcej dwa razy w miesiącu kalendarzowym. Kiedy siła przyciągania słonecznego jest pro­stopadła do oddziaływania Księżyca, mówimy o przypływie kwadrowym, który jest mniejszy od normalnych. Przypływy kwadrowe również występują dwa razy w miesiącu, kiedy Księ­życ znajduje się w swojej pierwszej lub trze­ciej kwadrze.

Wzdłuż większości wybrzeży występują dwa pływy dziennie. Ma na nie wpływ nakła­danie się położenia Księżyca na orbicie i ruchu wirowego Ziemi. Niektóre części świata, na przykład Azja Południowo-Wschodnia, do­świadczają jedynie jednego przypływu dzien­nie. Rytm pływów jest zależny od miesiąca księżycowego - okresu między jednym a dru­gim nowiem Księżyca. Wynosi on około 29,5 dnia.

Jeziora i zamknięte morza, na przykład Wielkie Jeziora w Ameryce czy Morze Śród­ziemne, cechują bardzo małe ruchy pływowe. Na Bałtyku zaś nie obserwuje się ich prawie wcale.

 

Niszcząca kipiel

Pływy poruszają masy wody w górę i w dół, fale morskie uderzają o brzegi. Wielkie fale powstają wskutek oddziaływania wiatrów, które obejmują całą kulę ziemską. Niszczące fale to rezultat huraganów i sztormów, które chłoszczą powierzchnię morza z potężną siłą. Najgroźniejsze jednak fale są następstwem podmorskich trzęsień ziemi. W Japonii te fale noszą nazwę tsunami. Gdy docierają do przy­brzeżnych płycizn, są w stanie spiętrzyć się do wysokości 25 metrów, a wpadając na ląd po­wodują katastrofalne zniszczenia.

Praca morza w pobliżu brzegu przypomina działanie proszku do szorowania. Zamiast proszku morze używa piasku i żwiru z mor­skiego dna. Za pomocą tego rodzaju materiału ściernego fale kształtują brzeg. Potrafią znisz-czyć plaże i zaatakować podstawę klifu. Mięk­kie skały ulegają zniszczeniu najszybciej. Wskutek podmycia podstawy klifu przez fale, wkrótce osuwa się górna jego część. W ten sposób klif cofa się o wiele metrów, fale zaś unoszą rumowisko. Krótkie, ostre fale, po-

wstające podczas zimowych sztormów, usu­wają większość skalnego materiału. Długie fa­le, będące następstwem odległych sztormów, powstają latem. Osadzają one więcej piasku i żwiru na plaży niż zabierają. W rezultacie strefa brzegowa stopniowo powiększa się.

Wzdłuż wybrzeża można więc spotkać zarówno miejsca, gdzie morze buduje, jak i gdzie niszczy. Przykładem jest południowe wybrzeże Anglii. W Fairlight, koło Hastings, klif cofa się rocznie o kilka metrów, tworząc nową zatokę. Kilka kilometrów dalej na wschód, w Dungeness, powstaje kamienisty cypel, stopniowo wchodzący dalej w morze. Podobnie dzieje się na przylądku Canaveral na Florydzie.

Kąt, pod jakim fale uderzają o brzeg, wpły­wa na sposób, w jaki zachodzi erozja lub budowanie brzegu. Jeśli fale regularnie uderzają

0  brzeg ukośnie, mówimy o zjawisku prądu przybrzeżnego. Morze przemieszcza piasek

1 większe okruchy skalne wzdłuż brzegu, usu­wając materiał z jednego miejsca i dobudowując plażę w innym. Taki prąd przybrzeżny to­warzyszy na przykład całej plaży w Cod, w Massachusetts.

Przy okazji, wskutek wymywania mniej twardych skał lub atakowania słabszych miejsc w ścianie klifu, morze potrafi rzeźbić w skałach fantastyczne formy. Może na przy­kład utworzyć pieczarę w klifie, potem rozsa­dzić sklepienie takiej pieczary, tworząc komin, porozcinać cyple tunelami, a po ich poszerze­niu uformować skalne łuki.

Odzyskany ląd

Mieszkańcy terenów nadmorskich prowadzą nieustanną walkę z morzem, ale największa chyba batalia stała się udziałem Holendrów. Mówią oni: „Bóg stworzył świat, ale Holandię stworzyli Holendrzy". Jedna czwarta po­wierzchni ich kraju, leżąca poniżej poziomu morza, pod koniec epoki lodowcowej, wtedy gdy otworzył się kanał La Manche, znalazła się pod wodą. Dziś ponad 1900 km czujnie strzeżonych grobli, zapór i wałów chroni przed zalaniem najlepsze holenderskie tereny rolni­cze. Walka z morzem trwa od 700 lat. Znacz­na część gęsto zaludnionych terenów, w tym Amsterdam i Rotterdam, leży na rozległych osuszonych wyspach, zwanych polderami.

Największym przedsięwzięciem w tym zakresie było, rozpoczęte w 1927 r. osuszanie wielkiej zatoki Zuider Zee. W ciągu 5 lat u jej wylotu Holendrzy wznieśli 32-kilometro-wą zaporę. Zuider Zee przekształciło się w słodkowodne jezioro, Ijsselmeer. Pięć wiel­kich polderów otoczono groblami i osuszono, powiększając ląd. Holendrzy pokonali zasolenie gleby i wprowadzili na nowe tereny ro­ślinność.

W 1986 r. został zakończony inny projekt odzyskiwania lądu - przeciwsztormowa zapo­ra przegrodziła wschodnie ujście Skaldy. Pra­cę nad nim rozpoczęto po katastrofalnym sztormie w 1953 r., który zniszczył wcześniej­sze zabezpieczenia.

 

Wyspy

Istnieją dwa zasadnicze typy wysp. Niektóre, takie jak Wyspy Brytyjskie i Irlandia, są czę­ścią kontynentów. Leżą na szelfie kontynental­nym i gdyby poziom morza obniżył się, wynu­rzyłby się „pomost" łączący je z lądem.

Drugi rodzaj wysp jest następstwem wulka­nów. Są to podwodne góry wyrastające z głę­bin dna oceanicznego. Przykładem są Hawaje na Pacyfiku, czy Azory na płn. Atlantyku.

Romantyczne atole i wyspy koralowe, wy­stępujące w ciepłej strefie Pacyfiku, są szcze­gólną odmianą wysp wulkanicznych. Typowy atol tworzy się wzdłuż krawędzi podwodnego krateru wulkanicznego, który znajduje się nad lub tuż pod powierzchnią wody.

Korale tworzą wapienne szkielety drobnych organizmów morskich mających postać poli­pów, których niezliczone ilości żyły w płyt­kich ciepłych wodach (nie głębiej niż 30 m).

 

Powstanie atolu koralowego

Gdy polipy wymierają, pozostają po nich wa­pienne szkielety, które powoli tworzą budow­le, zwane rafami. Jeśli rafy rosły wokół wulka­nicznego krateru, tworzyły pierścień, zwany laguną, ze słonym jeziorem pośrodku.

Z okruchów korali powstaje wapienny pia­sek. Na nim, z nasion przyniesionych przez wiatr lub ptaki, żyją rośliny. Z ich szczątków, z kolei, powstaje gleba i tak stopniowo wyspa rozrasta się. Po zewnętrznej stronie atolu two­rzy się plaża, kształtowana przez fale. Opada ona stromo ku głębinie. Plaże od strony lagu­ny są znacznie szersze, a woda przeważnie płytka.

Występuje jeszcze jeden rodzaj raf, zwany barierową. Powstaje ona wzdłuż wybrzeża, tworząc wydłużoną lagunę między rafą a sta­łym lądem. Pódobnie jak w atolu, w rafie ba­rierowej pojawiają się wolne przesmyki, naj­częściej w pobliżu ujścia rzek.

Największa i najsłynniejsza jest Wielka Ra­fa Koralowa, która rozciąga się na przestrzeni 2000 km wzdłuż wschodniego brzegu Queens-landu w Australii. Zewnętrzna rafa leży w odległości 16 do 

240 km od wybrzeża, a w obrę­bie laguny znajduje się około 700 wysp. Barie­ra ma tylko dziesięć większych przesmyków.

Większość raf barierowych powstaje wokół wysp chroniąc je przed falami oceanicznymi. Tworzą się tam też rafy przybrzeżne, które po­dobnie jak rafy barierowe zamykają dość płyt­kie laguny.

Dno oceanu

 

 

 

Odwieczne przekonanie, ze Mount Everest, mierzący 8848 m,jest najwyższą górą świata zostało za­kwestionowane wraz z odkryciem, iż stożek wulkaniczny Mauna Kea na Hawajach ma od podstawy do szczytu 2300 metrów więcej.

 

 

 

 

 

Odkrycie, że Mauna Kea ma od podstawy, znajdującej się głęboko na dnie oceanu, do szczytu ponad 10000 m to tylko jedna z wielu rewelacji, jakich dostarczyły badania dna morskiego w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat.

Dzięki nowoczesnej technice, człowiek był w stanie sporządzić dokładną mapę dna oceanu. Mapy te dostarczyły dowodów na to, że po­wierzchnia dna morskiego regularnie się rozsu­wa. Na przykład dwie główne części dna Atlantyku, przedzielone Grzbietem Środkowo-atlantyckim, oddalają się od siebie z prędkością 2,5 cm rocznie.

W przypadku innych oceanów proces ten jest znacznie szybszy, dno Oceanu Spokojnego, prze­dzielone Grzbietem Wschodniopacyficznym każ­dego roku odsuwa się od niego w obie strony o 12 do 16 cm. Błędem jednak byłoby twierdzenie, że powierzchnia dna oceanów zwiększa się w tak dużym tempie. Płyty tektoniczne tworzące dno Pacyfiku zostają wchłonięte przez przepastne rowy oceaniczne. Jednym z najbardziej zaskaku­jących odkryć było to, że żadna ze skał czy osadów znalezionych na dnie morza nie miała więcej niż dwieście milionów lat, podczas gdy najstarsza skała odnaleziona na lądzie liczy sobie ponad 3960 min lat.

 

Szelf kontynentalny

Wprawdzie w pobliżu kontynentów, gdzie ocean jest stosunkowo płytki, występują skały mające ponad 200 min lat, jednak obszary te należy trak­tować jak formacje należące jeszcze do lądu.

Brzegi każdego kontynentu otacza zatopione pod wodą łagodne zbocze, zwane szelfem konty

nentalnym. Niektóre szelfy, na przykład u wy­brzeży Chile, mają tylko 2 km szerokości, inne są o wiele rozleglejsze. Całe dno Morza Północnego jest częścią kontynentu europejskiego. Szelf pod powierzchnią Morza Arktycznego na wysokości Syberii dochodzi nawet do 1200 km.

Szelfy kontynentalne znajdują się średnio na głębokości dwustu metrów. Na swej krawędzi spadają stromo w dół, zwykle na znaczne głębo­kości, do rzeczywistego dna oceanu, tak zwanej równiny abisalnej. Dopiero w tym miejscu koń­czą się bloki kontynentalne.

Równina abisalna

Równiny abisalne w większości są płaskie, o nie-urozmaiconej rzeźbie; znajdują się na głębokości 4000-5000 metrów i zbudowane są głównie ze skał pochodzenia wulkanicznego - bazaltów, przykrytych warstwą różnorodnych osadów. Skała wulkaniczna w swej pierwotnej formie jest nieregularną bryłą o ostrych krawędziach, jednak osadzająca się zwietrzelina konsekwentnie wy­gładza podmorski krajobraz.

Na osady zalegające na dnie oceanu składają się niezliczone ilości szczątków organicznych pochodzących od niewielkich roślin lub zwierząt. Niektóre żyjątka, nawet te mikroskopijnych roz­miarów, unoszące się w wodzie w postaci plank­tonu, mają kredowe szkielety lub muszle zbudo­wane z węglanu wapnia. Stąd dno zbudowane jest głównie ze szkielecików organizmów planktono-wych tworzących muły wapienne. Jaki los czeka takie osady można łatwo zaobserwować na przy­kładzie Białych Klifów w Dover. Te wapienne skały tworzyły dno oceanu, który już dawno temu przestał istnieć.

Monotonia równiny abisalnej jest zaburzona przez inne formacje będące częścią dna morskie­go. Na samym środku oceanu rozciągają się potężne grzbiety oceaniczne. W tym miejscu wydobywa się z jądra Ziemi ciekła skała, która szybko zastyga, dostarczając nowego budulca dla skorupy ziemskiej.

Przez pewien czas naukowcy uważali, że to właśnie z powodu wciąż przybywających mate­riałów skalnych z wnętrza ziemi, platformy tekto­niczne odsuwają się od siebie. Obecnie wiadomo, że siłą sprawczą tych ruchów są rowy tektoniczne znajdujące się na granicy dwóch platform, które „wsysają" do wnętrza Ziemi leżące na skraju tych platform skały. Wiele takich rowów znajduje się na dnie Pacyfiku, niedaleko wybrzeży Ameryki Południowej, więc może właśnie z tego powodu otaczają tak wąski szelf kontynentalny.

Góry podwodne tworzą się w tak zwanych „ciepłych miejscach" na Ziemi, czyli na terenie podwodnej działalności wulkanicznej. Większość wysp na Atlantyku i Oceanie Spokojnym to wy­stające ponad powierzchnię wody szczyty stoż­ków wulkanicznych. Część z nich to dawno już wygasłe wulkany, lecz niektóre - np. Tristan da Cunha i Wyspy Kanaryjskie na Atlantyku oraz Hawaje czy Filipiny na Pacyfiku - to wulkany czynne lub tylko uśpione.

 

Badania naukowe

Od wielu wieków prowadzono proste badania dna morskiego. Początkowo żeglarze, niedaleko od brzegu, spuszczali na sznurku kawałek oło­wiu, by w ten sposób zbadać przybliżoną głębo­kość w danym miejscu.

Podobne metody stosowała załoga brytyjskiej korwety HMS Challenger, która prowadziła ba­dania przez trzy i pół roku, efektem których był raport liczący około 50 tomów.

Jedynie nazwę, nie metody działania, odzie­dziczył po swoim poprzedniku współczesny sta­tek badawczy Glomar Challenger, mający na 

swym koncie liczne odkrycia. Podczas rozpoczę­tego w 1968 r. szeroko zakrojonego programu badania dna oceanicznego, Glomar Challenger przeprowadził wiercenia na wszystkich oceanach świata, pobierając wiele próbek skał do analizy Badania te kontynuuje obecnie nowoczesny sta­tek Glomar Explorer, mogący wiercić na o wiele większych głębokościach.

Współcześnie mapy dna oceanu sporządza się przy użyciu głębinowej echosondy, która mierz\ głębokość wody w danym miejscu. Dzięki spe­cjalnemu rodzajowi echosondy, wykorzystującej niskie częstotliwości, można nawet penetrować powierzchniowe warstwy dna morskiego i badać ich skład mineralny. Innym urządzeniem wyko­rzystywanym do badań dna morskiego jest sonar, który bada przekrój ukośny dna oceanu i sporzą­dza obraz kolejnych warstw skalnych. Obser­wację bezpośrednią często prowadzą bezzałogo-we łodzie głębinowe, wyposażone w nowoczesne kamery telewizyjne.

Eksploaracja oceanów

 

 

 

Naukę, której przedmiotem są morskie głębiny, nazywa się ocea­nografią. Dzięki niej możemy coraz lepiej zrozumieć wiele ziemskich zjawisk i procesów, takich jak trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów czy procesy górotwórcze.

 

 

 

 

Początkowo badacze i podróżnicy widzieli w oceanie jedynie przeszkodę odgradzającą ich od odległych lądów. Zdawali się nie za­uważać, że morza i oceany pokrywają ponad 70% powierzchni naszej planet} i zupełnie nie intere­sowało ich to, co się dzieje pod wodą. Jeszcze 150 lat temu większość ludzi była przekonana, że dno oceanu przypomina rozległą, płaską równinę. 

Naukowe badania dna morskiego podjęto dopie­ro w XIX wieku. W pierwszą poważną wyprawę badawczą wypłynął HMS Challenger, specjalnie wyposażony statek badawczy wiozący na swym pokładzie grupę odważnych naukowców.

 

W morskich głębinach

Aby zmierzyć głębokość oceanu na pokład HMS Challengera, zabrano ciężkie ołowiane kule, z któ­rych każda ważyła 91 kg. Po wyrzuceniu za burtę przywiązanej specjalną liną kuli, mierzono długość liny, jaką kula pociągała za sobą. Metoda ta jed­nak nie była zbyt dokładna, ponieważ nie było pew­ności, czy lina jest idealnie pionowa. Poza tym, kiedy badano głębokości wielkich podwodnych rowów, kula opadała na dno nawet kilka godzin.

Dokładniejsze i znacznie mniej czasochłonne badania głębokości oceanów stały się możliwe do­piero w latach 20. naszego stulecia, kiedy to weszły do użytku echosondy. Urządzenia te wysyłają syg­nał dźwiękowy w kierunku dna, a następnie mie­rzą czas, jaki upływa, zanim dźwięk odbije się od dna i wróci na powierzchnię. Znając prędkość roz­chodzenia się dźwięku w wodzie, nietrudno wyli

czyć, jak głęboko jest dno w danym miejscu. Statek wyposażony w echosondę może zmierzyć głębo­kość dna na całej długości swojego rejsu, dzięki czemu można było wyrysować profile dna mor­skiego. Siatka takich profili pozwalała na stwo­rzenie map dna większości mórz. W roku 1987 do użytku wszedł najnowocześniejszy sonar - Gloria Deep Ocean Survey System - potrafiący jednocześ­nie przeszukiwać 60-kilometrowej szerokości pas dna morskiego.

Do obciążonych lin używanych niegdyś do po­miarów głębokości oceanu przywiązywano specjal­ne pojemniki, w których na powierzchnię wycią­gano próbki pobrane z dna. Obecnie używane pojemniki są znacznie cięższe i większe, potrafią też pobrać próbki z głębokości nawet trzydziestu metrów poniżej poziomu dna.

Główne odkrycia

Po II wojnie światowej badania oceanograficzne nabrały niezwykłego tempa. Odkrycia geologicz­ne podłoża dna morskiego zrewolucjonizowały na­szą dotychczasową wiedzę o skorupie ziemskiej. Okazało się, że oceany to w skali geologicznej two­ry bardzo młode, a także, że ruch płyt tektonicz­nych, który je ukształtował, wciąż trwa, powoli zmieniając oblicze Ziemi. To właśnie przemiesz­czanie się płyt tektonicznych powoduje trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, a także sprawia, że pow­stają nowe pasma górskie.

W latach 1968-1983 statek badawczy Glomar Challenger opłynął świat dookoła, na całej swej drodze wiercąc dziury w dnie morza. Jego wypra­wa stała sią źródłem bezcennych informacji dla geologów. W latach 80. inny statek - JOIDES Re­solution, mogący wiercić w dnie morskim nawet na głębokości 8300 m, uzupełnił zebrane przez Glo­mar Challenger a dane. Informacji o dnie morskim dostarczają też pomiary sejsmograficzne. W bada­niach tych wywołuje się drgania na powierzchni wody. Woda przenosi je w dół, a one penetrują skałę na dnie i w różny sposób odbijają się od róż­nych warstw skalnych. Badania te dostarczają war­tościowych informacji na temat struktury dna.

Do badań oceanów wykorzystuje się też inne instrumenty pomiarowe, takie, które pozwalają po­bierać próbki wody z różnych głębokości, mierzą temperaturę, a także szybkość przepływu prądów morskich. Ostatnio do badań oceanów wykorzystu­je się też sztuczne satelity. Dokonują one pomiarów temperatury oceanów oraz śledzą rozwój sytuacji pogodowej nad nimi, tak by można było prze­widywać pogodę na lądzie. To one umożliwiły wysunięcie hipotezy o globalnym ocieplaniu się klimatu. W pobliżu brzegu pod wodę schodzą płet­wonurkowie, którzy dzięki aparatom tlenowym mogą się zanurzać nawet na 100 m w głąb morza. Przy badaniach głębszych wód niezbędna jest już procedura stopniowej kompresji i dekompresji.

 

Batyskafy

Do badań podwodnego świata idealne byłyby ło­dzie podwodne, jednak zostały one przystosowane przede wszystkim do celów wojskowych. Dlatego naukowcy musieli zaprojektować swój własny sta­tek podwodny, bardziej nadający się do celów ba­dawczych. Pierwsze prototypy batyskafów poja­wiły się w latach trzydziestych, a już w roku 1960 szwedzki naukowiec Jacques Piccard i amerykań­ski porucznik marynarki Donald Walsh ustanowi­li rekord świata, schodząc w głąb Rowu Mariań­skiego na głębokość 10917 metrów. Okazało się wówczas, że nawet tak głęboko w oceanie żyją przedziwne ryby. Być może jednak najbardziej spektakularnego wyczynu w dziejach oceanografii dokonał mały amerykański batyskaf Alvin. W la­tach 1985-86 Alvin zbadał wrak Titanica, leżący na głębokości 3800 metrów.

Wyprawy na dno Atlantyku, w rejon Grzbietu Śródatlantyckiego. czyli tam, gdzie w miejscu roz­chodzących się płyt tektonicznych kształtuje się nowa skała, dowiodły, że w rejonie tym panuje duża aktywność wulkaniczna. Odkryto tam też kolonie bakterii będących źródłem pożywienia wielu morskich stworzeń gromadzących się w pob­liżu podwodnych gorących źródeł. Są to jedyne znane nam stworzenia nie wymagające do życia światła słonecznego.

Ocean w ruchu

 

 

 

Woda oceaniczna wprawiana jest w ruch przez wiele czynników, poczynając od ruchu obrotowego Ziemi i wiatrów, poprzez siłę gra­witacji Słońca i Księżyca, podwod­ne trzęsienia Ziemi, az po nachy­lenie osi ziemskiej powodujące nierównomierne nagrzanie po­szczególnych obszarów oceanów.

 

 

 

 

Wody mórz i oceanów znajdują się w nie­ustannym ruchu. Najbardziej widocz­nym przejawem tego ruchu są fale. które wędrują po ich powierzchni, by w końcu za­łamać się i rozbić o brzeg. Na przestrzeni tysięcy kilometrów ciągną się również powierzchniowe prądy morskie. Najbardziej znanymi są Prąd Zatokowy (Golfsztrom) oraz jego przedłużenie Prąd Północnoatlantycki, które niosą ciepłą wodę z Zatoki Meksykańskiej az do północo-zachodnich wybrzeży Europy. Przykładem ruchu wody są również pływy - regularne wznoszenie się i opa­danie powierzchni wody wywołane przyciąganiem Księżyca i Słońca. Ruchy wody widoczne na jej powierzchni to jednak nie wszystko. Aby dobrze zrozumieć ocean, trzeba również poznać ruchy wód głębinowych w jego wnętrzu.

 

Fale

Nawet mały kamyczek wrzucony do wody wywo­łuje serię rozchodzących się fal w kształcie okrę­gów ze wspólnym środkiem w miejscu, gdzie kamień wpadł do wody. Należy zaznaczyć, że zja­wisko fali nie pociąga za sobą ruchu cząsteczek 

wody z jednego miejsca na drugie. Falowanie to miarowe unoszenie się i opadanie powierzchnio­wej warstwy wody. Podobne zjawisko można za­obserwować przy unoszeniu oraz opuszczaniu jed­nego z końców liny. Fale przesuwają się wzdłuż liny, jednak tak naprawdę żadna jej część nie ulega przemieszczeniu w kierunku jednego z końców.

Większość fal powstaje na skutek tarcia pomię­dzy wodą i wiatrem wiejącym nad jej powierzch­nią. Tarcie to wprawia wodę w ruch, w wyniku czego powstaje fala, która wznosi się tym wyżej, im siła wiatru jest większa.

Fala przebywa określony, czasami bardzo długi dystans. Wraz z oddalaniem się od miejsca gdzie powstała, jej energia stopniowo maleje, by w koń­cu zaniknąć. Uspokojone morze faluje łagodnie, spokojnie kołysząc płynące statki.

Fala może zawędrować po oceanie zaskakująco daleko. Na przykład naukowcy badający falę pow­stałą w czasie sztormu u wybrzeży Antarktydy, ku swojemu zdziwieniu, zmuszeni byli ją śledzić aż do okolic Alaski. Fala przebyła 10 tysięcy km, po czym uspokoiła się i wygasła. Ciekawe jest rów­nież to, że prędkość fali zależy od jej długości (od­ległość między kolejnymi grzbietami). Stwierdzo­no, że fale krótkie podróżują o wiele wolniej.

Załamywanie się fal

W przypadku gwałtownych sztormów, silny powiew wiatru załamuje grzbiety dużych fal, powodując powstanie szeregu mniejszych, roz­chodzących się w nieskoordynowany sposób we wszystkich kierunkach. Kipiel taka stanowi duże zagrożenie dla statków, zwłaszcza, że fale mogą wtedy dochodzić do 10, a nawet 20 metrów. W opisanych warunkach statki oraz lodzie powin­ny ustawić się do wiatru w taki sposób, aby ude­rzenia największych fal przyjmować dziobem.

Zbliżając się do brzegu, gdzie woda staje się płytka, fale załamują się. W chwili, gdy zaczyna­ją „szorować" po dnie, ich długość znacznie male­je, natomiast wysokość widocznie wzrasta. Górna część fali, poddana mniejszemu tarciu, porusza się szybciej niż reszta, co ostatecznie doprowadza do załamania się fali.

Fale uderzają niekiedy z taką siłą, że doprowa­dzają do niszczenia brzegów. Z drugiej strony niosą piasek i materiał skalny, który może osadzać się na brzegu nadbudowując go.

 

Pływacy w niebezpieczeństwie

Ludzie zażywający morskiej kąpieli przy brzegu powinni być świadomi czyhających tam niebez­pieczeństw. Jednym z nich jest fala cofająca się, czyli odbojowa, którą tworzy woda spływająca z brzegu, z powrotem do oceanu, pod spodem na­stępnej nadchodzącej fali. Może ona porwać pły­waka i wynieść go daleko w morze, pomimo że na powierzchni wydaje się, iż woda przemieszcza się w kierunku lądu.

Jedynie część wody wyrzuconej na ląd przez fale wraca do oceanu w taki sposób. Reszta spły­wa silnym prądem powierzchniowym, który sięga aż poza strefę, gdzie załamują się nadchodzące fale. Taka wzburzona fala również stanowi poważ­ne zagrożenie dla amatorów morskiej kąpieli, któ­rzy nie zachowali środków ostrożności.

Podwodne trzęsienia Ziemi oraz erupcje wulka­nów mogą dać impuls do powstania niebezpiecz­nych, gwałtownych fal, tzw. tsunami (niekiedy mylnie nazywanych falami pływowymi). Ich wysokość na otwartym morzu jest niewielka, dłu­gość natomiast dochodzi nawet do 160 km. Zbliżając się do brzegu, fale te załamują się, two­rząc rozpędzoną ścianę wody, która potrafi spo­wodować niewyobrażalne szkody.

 

Pływy

Bezpośrednią przyczyną pływów jest siła przycią­gania Słońca oraz Księżyca. Zjawisko to jest nie­zauważalne w przypadku ciał stałych, jednak woda oceanów- na naszej planecie w widoczny sposób reaguje na grawitację najbliższych Ziemi ciał niebieskich, przede wszystkim Księżyca.

Masy wody w wielkich zbiornikach pod wpły­wem przyciągania Księżyca mają tendencję prze­mieszczania się w kierunku tej strony kuli ziem­skiej , która w danym momencie zwrócona jest do niego, a tym samym wycofywania się z obszarów, które chwilowo są od niego odwrócone. Przypływ pojawia się również po przeciwnej stronie Ziemi w związku z większą odległością od Księżyca i co za tym idzie mniejszą siłą przyciągania. Ze wzglę­du na to, że Ziemia wykonuje jeden obrót wokół własnej osi względem Księżyca w czasie 24 go­dzin i 50 minut, w większości zakątków świata, przypływ następuje regularnie co 12 godzin i 25 minut. Istnieją jednak takie miejsca, na przykład nad Zatoką Meksykańską, gdzie poziom wody morskiej podnosi się co 24 godziny i 50 minut.

Słońce jest około 400 razy dalej od Ziemi niż Księżyc. Z drugiej strony jednak, ma aż 8800 razy większą masę. Nic więc dziwnego, że wpływ tego pierwszego na wody naszej planety jest mniejszy tylko o około 50%. Gdy siły grawitacji Słońca oraz Księżyca nakładają się, powodują tak zwany przy­pływ syzygijny, kiedy to różnica poziomów wody pomiędzy przypływem i odpływem jest najwięk­sza. W sytuacji, gdy siły przyciągania tych ciał niebieskich wzajemnie się osłabiają, różnica owa jest najmniejsza. Przypływ nosi wówczas nazwę przypływu kwadraturowego.

Woda w oceanie porusza się jak w wielkiej wannie. Wprawiona w ruch może przemieszczać się z jednej strony na drugą i z powrotem. Stąd każdy ocean ma swój własny system przypływów i odpływów.

Największą różnicę pomiędzy poziomem wody w trakcie przypływu i odpływu notuje się w Za­toce Fundy pomiędzy Nową Szkocją i północnym wybrzeżem stanu Maine w Stanach Zjednoczo­nych. Codziennie woda wznosi się tam i opada około 10 metrów. Niektóre morza wewnętrzne, na przykład Bał­tyk, wcale nie reagują na przyciąganie ciał niebiekich. Plaże tych mórz, nie ..sprzątane*' każdego dnia przez napływającą bądź wycofującą się wodę. ulegają szybkiemu zanieczyszczeniu.

 

Prądy powierzchniowe

Woda w oceanach niesiona jest również przez powierzchniowe prądy morskie, za powstanie któ­rych odpowiedzialne są stałe wiatry oraz ruch wi­rowy Ziemi.

W okolicach równika bardzo ciepłe powietrze rozpręża się i unosi do góry w wyniku czego pow­staje międzyzwrotnikowa strefa niskiego ciśnie­nia. Powietrze to odpływa na północ i południe ku zwrotnikom, gdzie opada, a następnie spływa z powrotem ku zwrotnikowej bruździe niskiego ciśnienia w postaci stałych wiatrów zwanych pasa­tami. Pod wpływem ruchu obrotowego Ziemi ule­gają one odchyleniu na prawo na półkuli północ­nej i na lewo na półkuli południowej. Stąd też przyjmują one kierunek północno-wschodni na północ od równika i południowo-wschodni na po­łudnie od niego.

Wiatry te wprawiają w ruch powierzchniowe warstwy wody, które pod ich wpływem przyjmu­ją w szerokościach równikowych kierunek ze wschodu na zachód. W zachodnich częściach oceanów potężne prądy równikowe trafiają na lądy w związku z czym rozgałęziają się i dopływają do wyższych szerokości geograficznych. Odpływ wody ze wschodnich części oceanów zostaje uzu­pełniony dopływem wody z wyższych szerokości oraz wodami głębinowymi.

Masy wody poruszające się w wyniku pływów morskich także tworzą prądy morskie, szczególnie w okresie wysokich i niskich stanów. Słynny Golf-sztrom bierze swój początek pod tropikalnym nie­bem w Morzu Karaibskim, gdzie pasaty „wwiewają" ciepłą wodę w głąb Zatoki Meksykańskiej. Następnie prąd kieruje się w stronę wschodniego wybrzeża stanów Zjednoczonych. Na wysokości Nowej Funlandii, rozgałęzia się i część jego wód formuje Prąd Północnoatlantycki, który przecina Atlantyk, aby dotrzeć do Grenlandii oraz północ­no-zachodnich wybrzeży Europy. Przez wieki Golfsztrom pomagał żeglarzom i marynarzom pły­nącym z zachodu na wschód.

 

Cyrkulacja pionowa

Woda w oceanie charakteryzuje się nierówno­miernym zasoleniem oraz różną temperaturą, co nie pozostaje bez wpływu na jej ruch. Ciepła woda jest bowiem lżejsza niż zimna, natomiast woda bardziej słona to ciecz o większej gęstości.

Znaczna część wód w oceanach, to znaczy około jedna trzecia, ma mniej więcej tę samą tem­peraturę od -1°C do +5°C, a jej zasolenie waha się od 34,4 do 35 cząsteczek na tysiąc. Pozostałe wody mają jednak krańcowo różne temperatury.

Masy wodne oceanu

Woda zalegająca na samym dnie oceanów pocho­dzi z najzimniejszych zakątków naszej planety, czyli z okolic biegunów. Na północy lodowate masy wody powstają w Morzu Norweskim i Gren­landzkim. Lodowata ciecz opada i tworzy północ­noatlantyckie wody głębinowe, które przemiesz­czają się na południe.

Na południu kolebką mas lodowatozimnej wody, zwanej denną wodą antarktyczną, jest po­łożone w rejonie Antarktydy Morze Weddella. Część wód przemieszcza się w kierunku północ­nym, aż do Atlantyku, reszta płynie na wschód do Oceanu Indyjskiego oraz Pacyfiku, potem zaś również kieruje się na północ.

Gdy te masy lodowatej wody dotrą do równika, zostają wyniesione na powierzchnię i mocno ogrzane przez silnie operujące Słońce. Tu znów rozpoczynają wędrówkę odpowiednio na północ i na południe. Tym razem jednak na powierzchni, a nie w głębinach.

Masy stosunkowo ciepłej wody przemieszcza­ją się również z Morza Śródziemnego. Poprzez Cieśninę Gibraltarską trafiają one do Oceanu Atlantyckiego. Pomimo dość wysokiej tempe­ratury, nie wypływają jednak na powierzchnię -ich zasolenie (36 %o), a tym samym ciężar właści­wy, jest zbyt wysokie. Stwierdzono, że woda ta dociera daleko w głąb Oceanu Atlantyckiego i unosi się na głębokości około 2 tysięcy metrów. Podobne masy wody transportowane są z Morza Czerwonego do Oceanu Indyjskiego.

 

El Niño

Zimna woda jest niezwykle bogata w tlen, a co za tym idzie stanowi bardzo dogodne środowisko życia dla wielu gatunków ryb. Takie zasobne łowi­ska znajdują się, na przykład we wschodniej czę­ści Pacyfiku, zasilanym w zimną i bogatą w plank­ton wodę z południa. Co kilka lat ciepły prąd płynący z zachodu na wschód przekracza Ocean Spokojny, blokując wznoszenie się o wiele chłod­niejszych wód zasobnych w tlen i ryby. Zjawisko to doprowadza do ruiny południowoamerykań­skich rybaków i pociąga za sobą znaczące zmiany w klimacie.

Prąd ten nosi nazwę El Niño, czyli po hiszpań­sku Dzieciątko i ma oznaczać Dzieciątko Jezus, ponieważ zwykle pojawia się w okolicach Bożego Narodzenia. Po raz pierwszy zaobserwowano go w 1726 roku, a jego ciepłe wody nawiedzają te obszary średnio co cztery lata, choć odstępy te są często nieregularne. Czasami Dzieciątko zjawia się po dwóch, a czasami każe na siebie czekać aż dziesięć lat.

El Nino, który nawiedził Pacyfik w latach 1982-1983, okazał się szczególnie dotkliwy. Tem­peratura wody sporej części Oceanu Spokojnego podniosła się aż o 10°C, co spowodowało znaczą­ce ocieplenie klimatu, a co za tym idzie serię susz na całym świecie, od Afryki, poprzez Indie i Aus­tralię aż po wyspy na Pacyfiku.

Życie w oceanach

 

 

 

Mimo niebywałego w ostatnich latach postępu nauki i techniki organizmy zasiedlające morza i oceany wciąż stanowią dla człowieka zagadkę i wyzwanie.

 

 

 

Organizmy roślinne i zwierzęce zamieszku­jące morza i oceany różnią się w zależno­ści od głębokości, na której występują. Najprostszym podziałem jest wyróżnienie toni wodnej, czyli tzw. pelagialu. z formami życia nie­zależnym od podłoża, oraz dna, czyli bentalu zasie­dlonego organizmami wymagającymi do życia oparcia o podłoże. Zespoły organizmów dennych nazywamy bentosem. Organizmy toni wodnej dzie­lą się na pływaków aktywnych (nekton) oraz całą masę mikroskopijnych roślin i zwierząt biernie uno­szących się w wodzie, określanych wspólnym mia­nem planktonu. Plankton roślinny, czyli fitoplank-ton. podobnie jak rośliny na lądzie, stanowi początek łańcucha pokarmowego w środowisku wodnym. Podobnie jak rośliny lądowe, fitoplank-ton wytwarza własne substancje pokarmowe z wo­dy, dwutlenku węgla i soli mineralnych w obec­ności światła w procesie zwanym fotosyntezą.

Z samej definicji fotosyntezy wynika, że pod­stawowym warunkiem życia jest dla fitoplankto-nu światło. Ponieważ ilość światła rozproszonego w wodzie gwałtownie maleje wraz ze wzrostem głębokości, plankton roślinny zamieszkuje tylko przypowierzchniowe warstwy wody. Dla przykła­du na głębokość 5 metrów dociera o połowę mniej światła niż na powierzchnię, a na głębokość 25 metrów już tylko 39c.

Fitoplankton stanowi źródło pokarmu dla plan­ktonu zwierzęcego, czyli zooplanktonu. W jego skład wchodzą otwornice i promienieć niektóre gatunki skorupiaków, robaków i ślimaków, oraz organizmy nieco większych rozmiarów, takie jak rurkopławy, meduzy czy sprzągle znane pod ogól­ną nazwą drobnej fauny pelagicznej (megaloplank-ton). Megaloplankton jest ogniwem łączącym wła­ściwy Zooplankton i nekton.

Organizmy wchodzące w skład planktonu zdane są na łaskę prądów morskich, ale mogą wpływać na to, jakiemu prądowi się poddają. Plankton potrafi bowiem przemieszczać się w pionie. W nocy obser

wuje się zazwyczaj więcej zooplanktonu w przypo­wierzchniowych warstwach wody niż w ciągu dnia. Po wschodzie słońca organizmy przemieszczają się w dół na głębokość 300-400 metrów, większe schodzą nawet na głębokość 600 m.

Według naukowców główną przyczyną tego ruchu jest poszukiwanie głębszych prądów mor­skich, które przemieszczają się w przeciwnych kie­runkach niż prądy powierzchniowe. W ten sposób Zooplankton może docierać do miejsc, gdzie znaj­duje się więcej pokarmu.

Łańcuchy pokarmowe

Łańcuchy pokarmowe, układając się w zależności od rejonów geograficznych i warunków termicznych, utworzone są z różnych gatunków i grup zwierzęcych. Na przykład w głębszych warstwach oceanu pierwszym ogniwem łańcucha są okrzem­ki i inne glony. Stanowią one pokarm dla różnej wielkości zooplanktonu, od najmniejszych do naj­większych przedstawicieli, którymi z kolei żywią się bezkręgowce i ryby.

 

W płytkich wodach szelfu kontynentalnego łań­cuch pokarmowy jest znacznie krótszy - prawie nie występuje tu duży Zooplankton. Cechą charakte­rystyczną zooplanktonu wód przybrzeżnych jest za to duży odsetek larw zwierząt bentonicznych, które w zasadzie nie występują w planktonie oce­anicznym. Brak dużego zooplanktonu wynagra­dzany jest również obecnością innych zwierząt, na przykład mięczaków, koralowców, skorupiaków, jeżowców, ukwiałów, rozgwiazd i wielu innych, których życie w sposób pośredni lub bezpośredni jest uzależnione od planktonu.

 

Meduzy

W płytkich wodach przybrzeżnych można spotkać kilka spokrewnionych gatunków bezkręgowców klasyfikowanych pod wspólną nazwą meduz. Me­duza przypomina pusty worek otoczony wianusz­kiem czułków. Jest drapieżnikiem żywiącym się zooplanktonem, a nawet małymi rybami. Czułki 

uzbrojone są w komórki parzydełkowe zwane ne-matocystami. Każda komórka parzydełkowa zaopa­trzona jest w długą i wydrążoną w środku nić, która w czasie ataku jest wyrzucana jak harpun.

Niektóre gatunki meduz mają tylko kilka centy­metrów wielkości, inne osiągają nawet 2 m średni­cy. Istnieją również meduzy, które choć wyglądają i zachowują się jak jeden organizm, tak naprawdę są zgrupowaniami pojedynczych osobników.

Najgroźniejszym gatunkiem wśród meduz jest Physalia zwana również portugalskim żeglarzem. Długość czułków najstarszych i największych osob­ników tego gatunku dochodzi do 30 m, a ich jad jest niebezpieczny nawet dla człowieka. Meduzy te posiadają pęcherz pławny. który pomaga utrzy­mać się w wodzie i działa jak żagiel, co umożliwia szybsze poruszanie się. Mniejszym krewniakiem portugalskiego żeglarza jest Velella. Osobniki tego gatunku przemieszczają się w większych grupach, żywiąc się zooplanktonem.

 

 

 

Ryby

Niemal wszystkie ryby są drapieżnikami. Dzielą się na dwie wielkie grupy. Większą i bardziej róż­norodną stanowią ryby kostne, charakteryzujące się szkieletem zbudowanym z tkanki kostnej (ponad 20 tysięcy gatunków). Typowa ryba kostna posiada pęcherz pławny wypełniony powietrzem, dzię­ki czemu może unosić się w wodzie nawet wtedy, kiedy się nie porusza. Zakres ruchu tych ryb jest imponujący: niektóre potrafią nawet poruszać się do tyłu.

Drugą główną grupą są ryby chrzęstne, które mają szkielet zbudowany z chrząstki. Do grupy tej należy około sześciuset gatunków, między innymi rekiny i płaszczki. Ryby chrzęstne nie posiadają pęcherza pławnego, ale mają dość dużą wyporność, ponieważ ich wątroba wypełniona jest tłuszczem. Nie potrafią jednak pływać do tyłu i aby uchronić się od opadania na dno, muszą stale posuwać się do przodu.

Ryby występują na wszystkich głębokościach i zasiedlają niemal wszystkie nisze ekologiczne. Najprościej można je podzielić na te, które wystę­pują na małych głębokościach i na te, które za­mieszkują duże głębokości. Ciekawe jest również to. że poszczególne stadia rozwojowe danego ga­tunku można spotkać na różnych głębokościach. Pierwsze stadia rozwojowe ryb wchodzą zazwy­czaj w skład planktonu, dorosłe osobniki żyją zwy­kle znacznie głębiej.

W ciepłych wodach szerokości zwrotnikowych i równikowych spotyka się znacznie więcej gatun­ków ryb niż w szerokościach umiarkowanych i polarnych, w których poszczególne gatunki są za to liczniejsze. 

Podtyp kręgowców dzieli się na dwie gromady. Większość ryb, płazy, gady i ssaki należą do żuch-wowców. Istnieje jednak czterdzieści pięć gatun­ków ryb. dzielących się na śluzice i minogi, które nie mają żuchwy.

 

Środowisko życia ryb

Śledzie, sardynki i sardele spotyka się w strefie pelagicznej. gdzie żerują. Makrele część czasu spę­dzają w wodach przypowierzchniowych, resztę na większych głębokościach. Wiele ryb pelagicznych żywi się organizmami żerującymi na planktonie. Należą do nich barrakudy, pelamidy i tuńczyki. Ryby te spędzają lato w wodach szerokości umiar­kowanych, a na zimę przenoszą się do ciepłych wód tropików. Niektóre gatunki ryb spędzają dzień 

na głębokości 300-400 metrów, a nocą przemiesz­czają się ku górze w poszukiwaniu planktonu.

Do ryb wód umiarkowanych zamieszkujących przy dnie płytkich wód szelfu kontynentalnego należą halibut, płastuga. sola i turbot. Gatunki te żywią się bezkręgowcami, takimi jak małże. Inne ryby płytkich mórz strefy umiarkowanej to dorsz, łupacz, wątłusz i witlinek.

Większość rekinów, przedstawicieli ryb chrzęstnych, zasiedla wody przypowierzchniowe, gdzie polują na inne ryby lub kałamarnice. Rekin wielo­rybi, największa ze wszystkich ryb. żywi się plank­tonem, podobnie jak rekin olbrzymi. Plankton jest źródłem pożywienia również dla kilku wielkich płaszczek m.in. manty, zwanej również diabłem morskim. Te wielkie ryby osiągają nawet siedem metrów szerokości. 

 

Gady morskie 

Do gadów morskich zaliczamy m.in. żółwie mor­skie. Większość czasu spędzają one w morzu, ale na czas składania jaj samice wychodzą na brzeg i podążają w głąb upatrzonych plaż. Tu składają jaja i zagrzebują je w piasku. Największym gatun­kiem żółwi morskich jest żółw skórzasty. osiąga­jący wielkość dwóch metrów.

Spośród krokodyli tylko jeden gatunek - kro­kodyl słonowodny - spędza część życia w morzu. Zamieszkuje on ujścia rzek i dlatego spotkać go można zarówno w morzu jak i w rzekach. Jaja skła­da jednak na lądzie, podobnie jak inne krokodyle. Gatunek ten spotykany jest wzdłuż wybrzeży pół­nocnej Australii i południowej Azji.

Istnieje również kilka gatunków węży morskich. Większość życia spędzają w ciepłych wodach Oce­anu Indyjskiego i Spokojnego. Są doskonałymi pły­wakami, potrafią pływać w pełnym zanurzeniu nawet osiem godzin. Samice wężów morskich skła­dają jaja na lądzie, najczęściej na samotnych, ska­listych wysepkach.

 

Morskie ssaki

Przodkowie ssaków morskich przybyli z lądu. Świadectwem lądów ego pochodzenia ssaków mor­skich jest na przykład pobieranie tlenu z powie­trza, a nie z wody jak to czynią ryby. Do najwięk­szych ssaków morskich należą wieloryby, delfiny i morświny, z zewnątrz do złudzenia przypomina­jące ryby.

Najwięksi przedstawiciele ssaków morskich to walenie. Dzielą się na zębowce i fiszbinowce. Wła­śnie do tych ostatnich należą największe gatunki wielorybów, takie jak płetwal błękitny, wieloryby gładkoskóre, humbak, wieloryb szary, wieloryb biskajski i grenlandzki. Wszystkie fiszbinowce żywią się krylem (drobnymi skorupiakami), który wciągają do środka wraz z ogromną ilością wody. Fiszbiny zachowują się jak sitko - pozwalają na usunięcie wody, ale zatrzymują kryl.

Walenie zębowe posiadają zęby, dlatego mogą żywić się rybami i kałamarnicami. Podzielone są na dziesięć rodzin, w których zgrupowano 60 gatun­ków, m.in. delfiny, morświny i orki. Większość zębowców przemierza ogromne przestrzenie mórz i oceanów w stadach, porozumiewając się przy tym za pomocą charakterystycznych dźwięków. Nie­które dźwięki pomagają w odnajdywaniu kierunku, na zasadzie echolokacji. Wszystkie wieloryby odbywają gody i rodzą młode w wodzie.

Drugą dużą grupę ssaków morskich tworzą foki, lwy morskie i morsy. Jest ich 32 gatunki i zamiesz­kują one wszystkie morza i oceany świata. Największymi przedstawicielami tej grupy są słonie morskie. Niektóre samce słoni morskich osiągają sześć metrów długości i ważą ponad 3,5 tony. Wszystkie rozmnażają się na lądzie. Tutaj też lubią odpoczywać i wygrzewać się w słońcu.

Trzecia grupa ssaków morskich to syreny. Są to zwierzęta roślinożerne, żyjące wzdłuż wybrzeży i w ujściach rzek. Nigdy nie wychodzą na ląd. Do rzędu syren należą manaty, diugoń oraz krowy mor­skie. Te ostatnie zostały odkryte w 1741 roku i wy­tępione w niespełna 30 lat. Obszar występowania manatów to Ocean Atlantycki, diugonie zamiesz­kują rozległe obszary od wschodniej Afryki po tro­pikalne wyspy Pacyfiku.

Czwarta grupa ssaków to wydry morskie blisko spokrewnione z wydrami rzecznymi. Większość występuje u wybrzeży Alaski, ale spotyka się je również dalej na południe. Wydry morskie żywią się mięczakami i jeżowcami, rzadziej rybami. Można je często zobaczyć jak pływają na plecach, z kamieniem na piersiach, o który rozbijają sko­rupki mięczaków.

Wiele gatunków ryb i ssaków morskich odbywa regularne wędrówki w poszukiwaniu jedzenia lub tarliska. Do zwierząt takich należą na przykład śle­dzie. Ich wędrówki pozostają w bezpośrednim 

związku z poszukiwaniem pokarmu. I tak w dzień stada śledzi żerują bliżej dna, nocą zaś bliżej po­wierzchni. Wieloryby przemieszczają się od szero­kości równikowych po obszary polarne i z powro­tem. Żyjące na dnie płastugi przemieszczają się między obszarami bogatymi w pokarm a tarliska­mi. Ryby drapieżne, takie jak na przykład tuńczy­ki, podążają za rybami, którymi się żywią.

 

Tarliska

Kilka gatunków ryb rozmnaża się i umiera w rze­kach, choć większość życia spędza w morzach. Do najbardziej znanych należą łososie, które na okres tarła wracają do rzek, w których się urodziły. Po jego zakończeniu wracają do morza, by powrócić w to samo miejsce w następnym roku. Również minogi morskie większość życia spędzają w morzu, tarło jednak odbywają w wodach słodkich.

Najbardziej osobliwe są wędrówki węgorzy, ryb zamieszkujących słodkie wody Europy i Ameryki Północnej. Węgorze odbywają tarło z dala od miej­sca stałego występowania, w Morzu Sargassowym, które swoją nazwę zawdzięcza dużej ilości pły­wających brunatnie z rodzaju Sargassum (grono-rosty). Młode węgorze wyruszają z Morza Sargassowego przez ocean w kierunku rzek, gdzie spę­dzają większość życia. Po 12 latach w przypadku samców i 24 w przypadku samic dojrzałe węgorze udają się w powrotną drogę do Morza Sargasso-wego, gdzie odbywają tarło i umierają.

 

Życie w głębinach

W latach siedemdziesiątych naukowcy opuścili się 2,5 km w głąb Rowu Galapagos, znajdującego się na zachód od wybrzeży Ekwadoru. Celem przed­sięwzięcia było zbadanie ujść hydrotermalnych na dnie oceanu, przez które uchodzi gorąca woda. Uczeni natknęli się na kolonię zwierząt, u których łańcuch pokarmowy oparty jest nie na energii sło­necznej, ale energii wnętrza Ziemi. Nowe gatunki obejmowały gigantyczne małże wielkości talerza, kraby, ryby, ośmiornice, trąbiki.

Pierwsze ogniwo abysalnego (głębinowego) łań­cucha pokarmowego stanowią bakterie, które pow­stają i rozwijają się w wypływach gorącej wody. Są one pokarmem niewielkich zwierząt, które z ko­lei padają ofiarą większych drapieżników.

 

Bogactwa oceanu

 

 

 

Kiedy mówi się o gospodarce morskiej, większość ludzi myśli przede wszystkim o rybołówstwie. Trzeba jednak pamiętać o tym. Że oceany to nie tylko ryby, lecz również ogromne zasoby bogactw mineralnych, a także niewyczerpane źródło energii.

 

 

 

Eksploatacja bogactw naturalnych spod dna mórz i oceanów wciąż jeszcze jest sprawą przyszłości. Koszty wydobycia większości minerałów są znacznie niższe na lądzie. W miarę jednak wyczerpywania się lądowych złóż bogactw naturalnych ludzie będą zmuszeni poszukiwać surowców w głębinach mórz i oceanów.

 

Sól kamienna
Już 4000 lat temu ludzie potrafili otrzymywać sól z wody morskiej. Woda morska zawiera średnio około 2,5% chlorku sodu (chemiczna nazwa soli kuchennej), który po odparowaniu wytrąca się w postaci pięknych, regularnych kryształków zwa­nych halitem.
Jako że najprościej otrzymać sól z wody mor­skiej przez odparowanie, pierwsi ludzie, którym się to udało, byli mieszkańcami suchych i ciepłych krajów, gdzie przez większą część roku świeci słoń­ce. Wciąż jeszcze otrzymuje się sól tą metodą, m.in. we Francji, Włoszech i Hiszpanii w basenie Morza Śródziemnego, oraz w Chinach, Indiach i Japonii w Azji Wschodniej. Woda morska wpuszczana jest do obszernych i płytkich basenów, w których w miarę odparowywania wody zbiera się sól. Łącz­na ilość soli produkowanej na świecie z wody mor­skiej wynosi 6 milionów ton rocznie.

W krajach o nieco chłodniejszym klimacie, np. w Wielkiej Brytanii, trudno było liczyć na natural­ne odparowanie, dlatego wodę morską podgrze­wano przy użyciu torfu, drewna lub węgla.

 

Woda słodka
W krajach cierpiących na niedostatek wody pitnej można ją otrzymywać z wody morskiej. Wystarczy usunąć z niej sól, której poziom przewyższa śred­nio 7 razy dawkę szkodliwą dla ludzkiego zdro­wia. Woda morska nie nadaje się nawet do podlewania roślin. Problemy związane z nadmier­nym zasoleniem widać zwłaszcza w wysychają­cych jeziorach, gdzie gwałtownie wzrasta poziom zasolenia, a nieprzystosowane do tego gatunki roślin i zwierząt masowo giną. Proces usuwania soli z wody, nazywany odsalaniem, znany był lu­dziom już przed dwoma tysiącami lat. Obecnie wy­korzystuje się go głównie w krajach arabskich, Australii, na Wyspach Kanaryjskich, w Chinach, Izraelu, Japonii, we Włoszech, w Libanie, na Mal­cie oraz w Ameryce Południowej i Północnej.
W przyrodzie dzięki działaniu energii słonecz­nej woda słodka odparowuje z wody morskiej w postaci pary. Para wodna tworzy chmury, z któ­rych pochodzi deszcz i inne opady zasilające obsza­ry lądowe, często bardzo odległe od dużych zbior­ników wodnych. Najstarszym sposobem odsalania wody jest destylacja, która bardzo przypomina opi­sany powyżej proces. Woda morska jest doprowa­dzana do stanu wrzenia, a powstająca w ten spo­sób para wodna jest kierowana do specjalnych komór chłodniczych, gdzie skrapla się w postaci czystej wody. W niektórych krajach do podnosze­nia temperatury wody wykorzystuje się tańszą od innych energię słoneczną. W bardziej wyrafinowanych konstrukcjach podgrzana woda morska kierowana jest do systemu komór o obniżonym ciśnieniu, dzięki czemu zaczyna parować w znacz­nie niższej temperaturze.


 

Inne metody
Do odsalania wody morskiej wykorzystuje się rów­nież odwrotną osmozę, elektrodializę i zamraża­nie. Osmoza to samorzutne przenikanie rozpusz­czalnika przez półprzepuszczalną błonę z roztworu o mniejszym stężeniu do roztworu o stężeniu więk­szym. Naturalne byłoby więc przenikanie wody słodkiej do wody słonej. Jeżeli jednak woda słona zostanie poddana ciśnieniu, jej rozpuszczalnik, czyli woda słodka, zacznie wędrować w przeciw­nym kierunku, czyli w kierunku roztworu o mniej­szym stężeniu, pozostawiając niepożądaną sól. Dlatego zjawisko to nazywamy odwrotną osmozą.
W przypadku elektrodializy przez słoną wodę przepuszcza się prąd elektryczny. Pod wpływem prądu sód wytrąca się na elektrodzie ujemnej, a przy elektrodzie dodatniej uwalnia się chlor. W ten sposób słona woda zamienia się w słodką.
Kiedy słona woda zamarza, tworzy się lód, który po stopieniu daje czystą wodę. Zjawisko to można wykorzystywać na skalę przemysłową, sól wytrą­ca się między kryształkami lodu, skąd może być łatwo usuwana.
Źródłem wody pitnej mogą być również góry lodowe. Są to olbrzymie bryły lodu, swobodnie pływające po morzu, oderwane od czoła lodu szel­fowego lub czoła lodowca. W całości składają się z wody słodkiej. Stąd pomysły ich wykorzystania przez kraje cierpiące na niedostatek wody pitnej. Rozważano holowanie gór lodowych w rejony cie­plejsze, ale jak na razie nie wiadomo, jak zamie­nić górę lodową na wodę pitną, kiedy już dotrze ona na ląd. Obszary, które mogłyby skorzystać na rozwiązaniu tego problemu to kraje arabskie, za­chodnia Australia, część Afryki i Ameryka Płd.


Surowce energetyczne
Pierwszym surowcem energetycznym eksploato­wanym spod dna morskiego był węgiel. Na całym świecie znajdują się potężne podmorskie złoża tego surowca. Zazwyczaj położone są pod dnem szelfu kontynentalnego, części kontynentu zalanej woda­mi płytkiego morza, i właściwie nie spotyka się go pod dnem głębi oceanicznych. Chociaż są one poło­żone blisko lądu, większość podwodnych złóż węgla zlokalizowano na głębokościach uniemoż­liwiających ich eksploatację.
Obfite złoża dobrej jakości węgla znajdują się między innymi pod dnem Morza Północnego, nie­stety na głębokości przekraczającej 7 km. Obecnie znane technologie nie pozwalają na eksploatację tych pokładów i jak na razie nie istnieje paląca potrzeba rozwiązania tego problemu.
Podwodne kopalnie istnieją w Japonii, lecz są one przedłużeniem kopalni lądowych. By ułatwić eksploatację podwodnych złóż, japońscy inżynie­rowie wybudowali sztuczne wyspy.
Jak więc widać, węgiel nie zajmuje najważniej­szej pozycji wśród podmorskich bogactw. Znacz­nie ważniejsza jest eksploatacja dwóch innych surowców energetycznych - ropy naftowej i gazu ziemnego. Podobnie jak pokłady węgla kamienne­go, złoża ropy naftowej i gazu ziemnego znajdują się pod dnem szelfu kontynentalnego. Pierwsze podmorskie wieże wiertnicze powstały w wodach przybrzeżnych południowej Kalifornii w 1896 r. Przez wiele lat stawiano wieże w płytkich, poło­żonych blisko brzegu wodach. Dla przykładu plat­formy wiertnicze Wenezueli, która rozpoczęła eks­ploatacją ropy naftowej w 1920 roku, znajdują się w płytkich, niemal odciętych od morza wodach jeziora Maracaibo. Poszukiwania bardziej oddalo­nych od lądu, i co za tym idzie położonych pod dnem głębszych zbiorników wodnych, złóż roz­poczęły się właściwie dopiero w latach sześćdzie­siątych. Badania dotyczyły głównie Morza Północ­nego. Pierwsze podmorskie pola naftowe pod dnem Morza Północnego odkryto w 1969 roku. Obecnie większość tamtejszych złóż podzielonych jest mię­dzy Norwegię i Wielką Brytanię.
Eksploatacja ropy naftowej z dna Morza Północ­nego wymaga znacznie bardziej zaawansowanej technologii niż złoża mórz płytkich.
Platformy wiertnicze osadza się na długich, się­gających dna morskiego kolumnach, dodatkowo jeszcze zakotwiczonych.
Średnia głębokość Morza Północnego waha się od 30 m na południu i 120 metrów na północy, co umożliwia budowę rurociągów biegnących po dnie morskim i transportujących ropę z platform na wy­brzeże. Najpoważniejszym problemem jest pogo­da. Zimowe sztormy stanowią niebezpieczeństwo nie tylko dla platform wiertniczych, ale również dla obsługujących je statków i helikopterów.
Złożom ropy naftowej towarzyszy zazwyczaj gaz ziemny, który również transportowany jest na brzeg rurociągami. Gaz ziemny wydobywany spod dna Morza Północnego praktycznie wyparł gaz węglowy w Wielkiej Brytanii. Podobnie jak w przypadku węgla kamiennego większość mor­skich złóż ropy naftowej i gazu ziemnego to część złóż lądowych. Tak jest również w przypadku naj­bogatszego w ropę naftową regionu świata, to jest Zatoki Perskiej.

 

Najbogatsze złoża
W Ameryce Północnej największe złoża ropy naf­towej występują w Zatoce Meksykańskiej, na wy­brzeżu Pacyfiku w okolicach Los Angeles oraz w Morzu Arktycznym na północ od Kanady.
W Ameryce Południowej poza wspomnianymi już złożami w Wenezueli bogate pola naftowe od­kryto również w Brazylii, Kolumbii. Peru i Tryni­dadzie. W Europie, poza Norwegią i Wielką Bryta­nią, morskie platformy wiertnicze posiada się również Dania, Holandia, Włochy oraz Hiszpania.
Spośród krajów Afryki największymi produ­centami ropy naftowej wydobywanej spod dna morskiego są Nigeria. Ghana i Gabon. Ropę odkry­to również w wodach przybrzeżnych Konga, Wybrzeża Kości Słoniowej, Egiptu oraz Tunezji. W Azji, poza krajami Bliskiego Wschodu, ropę wydobywa się w Brunei, Chinach, Indiach, Indo­nezji, Japonii, Malezji oraz w państwach byłego Związku Radzieckiego. Przybrzeżne pola naftowe eksploatują też Australia i Nowa Zelandia.

 

Inne bogactwa
Morza kryją w sobie znacznie więcej użytecznych substancji. Mogą być one rozpuszczone w wodzie lub znajdować się na lub pod powierzchnią dna morskiego. Do najważniejszych substancji uzy­skiwanych z wody morskiej należy magnez, lekki metal wykorzystywany w konstrukcjach samocho­dów i samolotów, do produkcji ogni sztucznych i lekarstw oraz w przemyśle metalurgicznym. In­nym pierwiastkiem rozpuszczonym w wodzie jest brom - składnik błon fotograficznych i wielu le­karstw. Zarówno brom, jak i magnez eksploatowa­ne są z wody morskiej przez firmy amerykańskie.
Woda morska zawiera również znaczne ilości wapnia i potasu, ale ich eksploatacja jest na razie nieopłacalna, ponieważ obfite i łatwo dostępne złoża tych minerałów znajdują się na lądzie. Poważ­niejsze plany dotyczą występujących w wodzie morskiej złota i uranu. W większych ilościach z dna morskiego pobiera się piasek i żwir, wyko­rzystywane do budowy dróg i budynków. Tak zwa­ne pogłębiarki ssące, działające jak olbrzymie odkurzacze, wyłapują piasek i żwir w płytkich wodach przybrzeżnych. W podobny sposób eksplo­atuje się pokłady kredy - skały utworzonej ze szkie­letów drobnych organizmów morskich. Kredę wy­korzystuje się do produkcji cementu i betonu.
Wiele cennych kruszców występuje w postaci tzw. złóż okruchowych. Do najbardziej znanych należą ziarna i samorodki (duże ziarna czystego metalu rodzimego) złota, znajdowane w rzekach i strumieniach obszarów złotonośnych. Złoto zo­stało wymyte ze skał, głównie w ciągu ostatnich 65 milionów lat. Razem z rzekami okruchy złota trafiają do morza, gdzie odkładają się bezpośred­nio na plaży lub w płytkich wodach szelf owych.
Większość metali występuje w rudach, na przy­kład tytan jako rutyl, czyli dwutlenek tytanu, oraz ilmenit, czyli tlenek żelaza i tytanu. Złoto i platy­na nie występują w postaci rud.
Większość znanych złóż okruchowych nie jest eksploatowana. Jedynym krajem, który korzysta z nich na większą skalę jest Indonezja, gdzie udało się odkryć złoża zawierające ponad 600 tysięcy ton cyny. W okolicach miasta Nome na Alasce występują bogate złoża złota, ale ich wydobycie ogra­niczone jest przez trudne warunki klimatyczne.
Inne metale uzyskiwane z przybrzeżnych złóż okruchowych to rzadki cyrkon, wykorzystywany do budowy rdzeni reaktorów jądrowych, chrom oraz żelazo.
Dokładne zbadanie, a tym samym eksploatacja złóż mórz głębokich jest sprawą przyszłości. Nie mniej jednak znajdują się tutaj bogate złoża surow­ców mineralnych, które mogą być wykorzystane, gdy wyczerpią się zasoby lądowe. Jednym z takich surowców jest mangan, metal wykorzystywany do produkcji twardych stopów ze stalą, aluminium i miedzią, jak również do produkcji nawozów sztucznych. Mangan gromadzi się na dnie morskim w postaci tzw. buł, czyli zaokrąglonych grudek za­wierających kilka metali. Inne metale obecne w mniejszych ilościach w tych konkrecjach to ko­balt, miedź, żelazo i nikiel.
Największe ilości konkrecji manganowych wy­stępują na dnie Oceanu Spokojnego. Ale jedynym miejscem, gdzie są z powodzeniem eksploatowa­ne, jest obszar na zachód od Ameryki Środkowej. Konkrecje tego obszaru występują na głębokości poniżej 4 kilometrów od powierzchni i charakte­ryzują się dużą zawartością metalu.
 

 

Źródta energii
Znajdująca się w ciągłym ruchu woda morska może być potężnym i praktycznie nieograniczonym źró­dłem energii. Wciąż jeszcze nie udało się jednak stworzyć opłacalnych projektów wykorzystania energii pływów morskich, energii fal i energii ter­malnej na dużą skalę.
Na całym świecie znajdują się liczne zatoki i ujścia rzek, gdzie wysokie różnice w poziomie wody pomiędzy przypływem i odpływem mogą być wykorzystywane do poruszania turbin wytwa­rzających energię. Wybudowano liczne zapory, ale dotychczas opłacalną okazała się jedynie zapora zbudowana w 1967 roku u ujścia rzeki Rance w Bretanii (Francja). Budowę podobnych zapór rozważa się także u ujścia rzeki Severn w połud­niowo-zachodniej części Wielkiej Brytanii oraz w Zatoce Fundy w Kanadzie.


Morze a medycyna
Wiele organizmów morskich znalazło zastosowa­nie w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycz­nym. Na przykład niektóre morskie bakterie wytwarzają antybiotyki. Z pewnej gąbki występu­jącej w Morzu Karaibskim otrzymuje się substan­cję służącą do leczenia raka i zwalczającą wirusy. Niektóre gatunki krasnorostów wytwarzają ga­laretowatą substancję nazywaną agarem. Wyko­rzystuje się ją do produkcji lekarstw i jako pożyw­kę w hodowlach bakterii. Gatunek znany jako karragen, lub mech islandzki, znalazł zastosowanie w produkcji syropów, past do zębów i lodów.


Przyszłość
W związku z potrzebą poszukiwania wciąż nowych źródeł energii i pożywienia, wielu naukowców intensywnie zajmuje się badaniami nad możliwo­ścią zagospodarowania morskich głębin. Chodzi tu nie tylko o złoża surowców mineralnych, ale także o możliwość zakładania morskich hodowli i plantacji. Chociaż stawy hodowlane od dawna nie są niczym niezwykłym, wciąż jeszcze niewiele zro­biono w celu utworzenia morskich hodowli, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu problemu wyży­wienia wzrastającej liczby ludności na świecie.

 

Anchor 1
Anchor 2
Anchor 3
Anchor 4
Anchor 5
Anchor 6
bottom of page