Kleszcze, kleszcze, kleszcze...



Jak co roku mniej więcej w tym samym czasie media trąbią i krzyczą, a przede wszystkim przestrzegają przed przerażającą plagą kleszczy i jak co roku pojawiają się co rusz to nowe sposoby na usuwanie z naszego ciała tych małych, bezbronnych zwierzątek. Jak każdy żywy organizm tak i one chcą się najeść i żyć w spokoju. Zwierzęta jakoś nie robią z tego wielkiej afery – ale ludzie tak ! I słusznie. Z jednego bardzo prostego powodu – bo zabijają i są w tym dobre !
Może na początek dowiedzmy się z kim mamy do czynienia bo lekceważenie ich inteligencji, przebiegłości i bezwzględności nie jest fortunnym pomysłem.
Kleszcze to nic innego jak pajęczaki należące do podgromady roztoczy i są pasożytami zewnętrznymi głównie kręgowców. Długość ich ciała wynosi od jednego do kilku milimetrów, a po wyssaniu krwi z nosiciela zwiększają swoje rozmiary nawet kilkudziesięciokrotnie. Są wyposażone w ryjkowaty narząd gębowy świetnie przystosowany do ssania krwi i płynów tkankowych. Posiadają mnóstwo haczyków na odnóżach i na swoim ciele pomagające im świetnie uchwycić się potencjalnej ofiary. Gatunki należące do rodziny lxodidae ssą krew trzy razy w ciągu życia: w stadium larwalnym, nimfy i imago (postać dorosła). W Polsce bardzo licznie występuje kleszcz pospolity – kleszcz pastwiskowy. Nazywane są wektorami dla wielu chorób np. boreliozy. Są kosmopolityczne tzn. o bardzo szerokim zasięgu geograficznym i jakby tego było mało, stwierdzono około 900 gatunków tych organizmów.
Wzrost temperatury sprzyja aktywności kleszczy i zaczyna się on na przełomie marca i kwietnia a trwa do października – listopada, czyli w zasadzie prawie cały rok ! Łagodna zima i wilgotne lato powodują gwałtowny przyrost kleszczy.
Prawdą jest, że kleszcze w zasadzie można spotkać wszędzie. Jednak ogromne prawdopodobieństwo istnieje w tak zwanych ektonach czyli takich strefach przejściowych np. między lasem a polaną. Kleszcze są dość leniwe ale również bardzo inteligentne i raczej mało prawdopodobne jest, że spadnie nam on z drzewa na głowę. Potrafią wspiąć się jedynie na wysokość ok. 1,5 m i cierpliwie czekać. Jeśli wyczują, że zbliża się potencjalny żywiciel robią w zasadzie skok życia ponieważ ponowna wspinaczka może być dla nich bardzo wyczerpująca.
Załóżmy, że już takowego kleszcza złapiemy – a poprawniej to on nas złapie. Spokojnie, jeszcze nie ma tragedii. Jednak bardzo ważną kwestią jest aby po powrocie z lasu, łąki, pola i tego typu plenerach dokładnie obejrzeć swoje ciało. Jeśli jeszcze się nie wgryzł po prostu go wyrzucamy. Natomiast jeśli już robi sobie miejsce do żerowania i w całości jest w naszej skórze tzn. wystaje tylko jego odwłok albo jeszcze „wierzga” nóżkami - nie panikujemy ! Najlepszym znanym nam sposobem jest wzięcie pęsety i jak najbliżej skóry, złapanie drania i pewnym ruchem wyciągnięcie go. Następnie należy przemyć ugryzienie spirytusem salicylowym lub wodą utlenioną w celu odkażenia. Należy się przy tym upewnić, że nic nie pozostało, żadna czarna część ciała kleszcza. To może spowodować zakażenie i problemy z zagojeniem się. W przypadku gdy nie jesteśmy pewni, że sobie poradzimy z usunięciem kleszcza, najlepiej jest pójść do lekarza. Absolutnie nie wolno go denerwować gdy jest w skórze ! Jeśli będzie w złym humorze, najzwyczajniej w świecie zwymiotuje całą masę toksyn do środka. I wtedy już może być naprawdę nie wesoło…
Wiele się słyszy o chorobach jakie przenoszą kleszcze. Kleszczowe zapalenie mózgu i borelioza to tylko mała część tego co mogą zrobić te małe stworzonka. One tak naprawdę mają w sobie całe laboratorium chemiczne gotowe do użycia w każdej chwili ! Tularemię, ehrlichiozę, babezjozę,mykoplasmozę, gorączkę Q, gorączkę plamistą Gór Skalistych, dur powrotny i kto wie co jeszcze. W przypadku zwierząt jest nie lepiej – to tylko część chorób na jakie mogą zachorować np. nasz psy: babeszjozę psów, gorączkę teksańską, hemoglobinurię europejską, gorączkę wschodniego wybrzeża Afryki, teilerioze, anaplazmoze. Pocieszającą informacją jest to, że tylko (a może aż) 10%-30% z nich jest zarażonych.
Podsumowując, kleszcze stały się swoistą plagą jednakże absolutnie nie zniechęcamy do wycieczek i spacerów na łonie przyrody. Jeśli tylko po powrocie będziemy pamiętać, że możemy być cięższy o te kilka gram…
PS.
tak na marginesie, wiecie po co w ogóle istnieją kleszcze ;)